PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=593957}

Resident Evil: Retrybucja

Resident Evil: Retribution
5,5 51 175
ocen
5,5 10 1 51175
3,2 8
ocen krytyków
Resident Evil: Retrybucja
powrót do forum filmu Resident Evil: Retrybucja

Krótkie podsumowanie serii 

użytkownik usunięty

Nigdy nie grałem w gry "RE", nie mam więc żadnego odniesienia. Filmową serię "RE" darzę dość znaczną sympatią, ale też żadnym wielkim entuzjastą nie jestem. Moje podsumowanie nie będzie wyczerpujące, to tylko szybki rzut okiem. Stosował będę skrótowce wg szablonu: "RE" - pierwszy "Resident"..., "RE2" - drugi "Resident"... itd. W nawiasie po dacie produkcji podałem swoją ocenę.

Proszę zauważyć, że często w filmie nie pada nazwa nieprzyjaciela. Aby uzupełnić poniższy spis, skorzystałem ze strony residentevil.wikia.com. Większość wrogów nie ma polskich odpowiedników, np. mutujące zombie po angielsku zwane są po prostu "mutated zombies" albo "Majini Zombie" (jest to oczywiście nazwa zaczerpnięta z gry, bo w filmie stwory te są bezimienne). Na listach antagonistów pominąłem ludzi, chyba że mieli niezwykłe cechy spowodowane przez wirusa, jak np. Albert Wesker (ale on raczej nie był już człowiekiem, chociaż potrafił zachować ludzki wygląd). Podobnie jest z doktorem Isaacsem, który jako wróg interesuje mnie dopiero od momentu, gdy zamienił się w potwora (Tyranta).

Uprzedzam, że spis może być niekompletny i może zawierać błędy. Jak mówiłem, specjalistą w temacie "RE" nie jestem.


"Resident Evil" (2002 r.; 7/10)

Główni wrogowie: Czerwona Królowa (ang. Red Queen), Licker.
Inni wrogowie: zombie (wolne), zainfekowane psy (ang. Zombie Dog).


"Resident Evil 2: Apokalipsa" (2004 r.; 4/10)

Główny wróg: Nemesis.
Inni wrogowie: Licker [x3], Zombie Dogs, zombie (wolne).


"Resident Evil: Zagłada" (2007 r.; 6/10)

Główny wróg: Tyrant.
Inni wrogowie: zombie (wolne i szybkie), zainfekowane ptaki, Zombie Dogs.


"Resident Evil: Afterlife" (2010 r.; 7/10)

Główny wróg: Albert Wesker.
Inni wrogowie: The Axeman (vel Executioner Majini), mutujące zainfekowane psy (ang. Adjule, konkretniej: Cerberus), mutujące zombie (ang. Majini Zombie), zombie (coraz szybsze, silniejsze, kopiące tunele).


"Resident Evil: Retrybucja" (2012 r.; 2/10)

Główny wróg: Czerwona Królowa.
Inni wrogowie: The Axeman [x2], Licker, Majini Zombie, Las Plagas Zombies (vel Plaga Undead), jeden z zainfekowanych klonów Rain Ocampo (ang. Bad Rain).
Na samym końcu filmu widać kilka sztuk Kipepeo (być może pojawią w "RE6").


KRÓTKIE PODSUMOWANIE:

Pierwszy "RE" był też pierwszym horrorem z zombie, jaki miałem przyjemność obejrzeć. Hordy zombie, wyścig z czasem oraz zamknięta przestrzeń sprawiły, że mieliśmy do czynienia z czystej krwi survival horrorem. Już tutaj pojawiło się wiele efektownych (i efektywnych) ciosów, kopów, pchnięć, ale ciągle to był horror z elementami kina akcji, a nie samo kino akcji. Pojawia się tutaj chyba najlepsza scena ze wszystkich serii "RE", mianowicie pierwsze spotkanie ekipy ratunkowej z tłumem zombie, który okrąża naszych bohaterów. Do tej pory mam ciarki, gdy przypomnę sobie zombie ciągnące kilof po podłodze.

"RE2" był gigantycznym rozczarowaniem. Akcja z podziemnego laboratorium Umbrelli rozszerzona została na całe miasto (Raccoon City). Pełno tu efekciarstwa, żeby przypomnieć tylko Alice wpadającą na motorze do kościoła przez witraż. Tutaj też po raz drugi pojawia się motyw, który będzie wykorzystany także w kolejnych odsłonach serii, tzn. obok Alice pojawia się jeszcze jedna piękna kobieta świetnie władająca bronią, odporna na milion ciosów i nieznająca strachu.

Po "RE2" wiedziałem już, że kolejny film będzie przede wszystkim kinem akcji z elementami horroru. Miałem więc niewielkie oczekiwania i wyszło mi to na dobre. Pomijając finałową potyczkę z Tyrantem (ostatnie starcia zawsze przypominają to, co widzieliśmy w filmach z serii "Rocky": "nasz" bohater dostaje ostry oklep, żeby na końcu - nie wiadomo jakim cudem - znaleźć w sobie supermoce i pokonać przeciwnika), bardzo spodobał mi się postapokaliptyczny klimat. To od tego momentu należy już mówić o globalnej pandemii zombizmu. Alice ma tutaj ponadnaturalne zdolności (scena ze zniszczeniem stada zmutowanych ptaków, to chyba były wrony), co wprowadza elementy fantasy. Zdaje się, że owe moce utraci dopiero w czwartej części.

"RE4" był dla mnie kapitalnym widowiskiem. Okej, film głupi, tandetny, pełen nielogiczności i jeszcze większego efekciarstwa (zgodnie z zasadą, że kolejny blockbuster z serii musi być głośniejszy i szybszy), ale mnie usprawiedliwia to, że unikam tego rodzaju kina i nie jestem na bieżąco z tym, co obecnie jest w kinach. Także dałem się zaczarować durnocie z Hollywood, mimo że już wyjściowy pomysł przedstawienia całego uniwersum nijak się miał do "RE3" (przypomnę: w "RE3" Ziemia była wielką pustynią, jakimś cudem w "RE4" nie było widać tego piasku).

No i część piąta. Przyznam, że przez pewien czas najbardziej oczekiwany przeze mnie film. Jak powiedziałem, nie lubię blockbusterów, "RE" jest wyjątkiem, i może dlatego przymykam oko na idiotyczne rozwiązania, którymi całymi seriami raczą nas twórcy. Znowu wszyscy narzekali na poziom filmu, ale nie przejmowałem się tym zanadto, bo sądziłem, że i tak się będę podczas seansu dobrze bawił. Jakże się myliłem!...

Nie sposób wymienić wszystkich niedorzeczności, którymi uraczyli nas twórcy, ale parę przytoczę.

1. W zakończeniu "RE4" Alice znajduje się na platformie potężnego statku razem z rodzeństwem Redfieldów. "RE5" zaczyna się dokładnie w momencie zakończenia poprzedniej części. Gdzie jest owo rodzeństwo? To dość ważne postaci, jeśli będzie część 6., założę się, że jeszcze się pojawią (szkoda, że nie było tej przepięknej Ali Larter). Przemilczeć całkowicie w ostatniej (jak do tej pory) odsłonie "RE" ich dalsze losy, to zwyczajne kpienie z widza. "Nie, nie zapomnieliśmy, pamiętamy, że takie postacie były i chcemy wiedzieć, co się z nimi stało. Z poważaniem, widzowie".

2. Dwóch Axemanów. Zgodnie z zasadą rządzącą hitami rodem z Hollywood, należy powtórzyć i (jeśli się da) podwoić to, co było dobre w zeszłym odcinku. Walka z Axemanem z "RE4" doprawiona muzyką ze stajni tomandandy to było coś, co każdy widz chciał powtórzyć najmniej trzy razy z rzędu. No więc skoro tak się spodobało, to w "RE5" mieliśmy nie jednego, ale już dwóch Axemanów, a żeby nie uleciał wspomnień czar, jeszcze raz naszych uszu dobiegł znajomy kawałek. Szkoda tylko, że walka była mniej kozacka i jakby krótsza. Niby dwóch Axemanów, a jakoby żadnego nie było.

3. Żywy Albert Wesker. W "RE4" ginie chyba ze dwa razy, a mimo to w "RE5" ciągle ma wygląd playboya. Przypomnę tylko, że za drugim razem zginął w eksplozji helikoptera. Potężny ładunek wybuchowy, potężne bum, wszyscy myślą, że gość przeszedł już do historii, a on się nadal świetnie trzyma. W tym momencie absurd sięgnął już takich granic, że można spokojnie ożywić jakąkolwiek postać, która zginęła wcześniej, bo... czemu nie? Wyjaśnienia można nie podawać albo sprzedać tanią bajkę o klonach. Chyba miałbym szanse jako scenarzysta w Hollywood.

4. Klony postaci z poprzednich części. Łza się w oku kręci i trochę zazdrość zżera. Dziesięć lat minęło, a skubańcy nie postarzeli się ani troszeczkę. Żeby zebrać starą ekipę, pewnie trzeba więcej zainwestować w gaże. Nie lepiej było zatrudnić nowe utalentowane twarze za mniejsze pieniądze? Jak brakuje ludzi w Ameryce, to ja z chęcią wezmę jakąś rólkę, może być nieduża, byle bym miał scenę całowania z Ali Larter.

5. Deus ex machina. Wszystkie trywialne rozwiązania fabularne, aby jakoś dało się uzasadnić dalszą rozwałkę. Na przykład Alice w ultranowoczesnym więzieniu. Nagle ktoś włamuje się do systemu i ją uwalnia. Głupie, bo zdarza się nie pierwszy raz. Tym sposobem można gmatwać fabułę w nieskończoność, zsyłać na bohaterów najprzeróżniejsze kataklizmy, aby po chwili stworzyć dla nich pomoc z zewnątrz. Co mnie zamurowało, to szufladka z ubraniami, która wysunęła się w więziennej celi. Gdybym to ja rządził Umbrellą, wolałbym Alice uciekającą z mamra w szlafroku albo i bez.

6. Lekcja z fizyki. Jest taka scena, gdy Ada Wong znajduje się pod ostrzałem. Zauważa, że ktoś z odległości jakichś góra stu metrów wystrzela w jej kierunku rakietę. Jak myślicie, jak długo leci taka rakieta? Bo ja sądzę, że mniej niż krótko. Ale nasza zaradna Ada od momentu wystrzału zdąży jeszcze zrobić zaskoczoną minę, podbiec po karabin i zrobić dziurę w podłodze, w której się skryje. Dylatacja czasu normalnie.

Nie wiem, dlaczego nie dałem najniższej możliwej oceny. Gryzie mnie to.

ocenił(a) film na 1

Ja daję 1 temu dziadostwu. Kto pisał ten scenariusz? Jakiś nastoletni ćpun? Zresztą, czy tu w ogóle jest jakiś scenariusz? Zlepek głupkowatych scen naparzania się z potworkami z poprzednich części. Dla mnie szczytem debilizmu była ta scena, w której babki stoją sobie metr od wybuchającego samochodu i nic im nie jest, a obaj kolesie z toporami giną - co to ma kuźwa być?
I jeszcze to coś zarobiło ponad 200 milionów. Masakra.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones